Gęsty i cienisty las nieopodal wiejskiego domku. Słońce zbliża się ku zachodowi. Dwie dziewczynki biegają radośnie skacząc i śmiejąc się wesoło na skraju leśnego gaju. Letni wiatr leciutko łaskocze młodziutkie twarzyczki, przeciskając się także w dokładnie splecione warkoczyki. Od czasu do czasu jedna z nich zerwie dziko rosnące kwiaty, aby zrobić dla drugiej wianek, który delikatnie oplata główkę szatynki. Kuzynki tak pochłonięte zabawą nie zauważają, kiedy coraz bardziej wchodzą wgłąb lasu. Zapada coraz większy zmrok, letni wiatr przeradza się w lodowaty chłód, a usta dziewczynek robią się sine od zimna. Z każdą minutą ich przerażenie i strach wzrasta, zdają sobie sprawę z tego, że zabłądziły. Zmęczone kilkugodzinną tułaczką bez celu usiadły pod starym dębem wtulając się w siebie. Dlaczego nikt nie zauważył ich zniknięcia? Dlaczego nikt ich nie szuka? Wtem światło latarki dociera do ich tęczówek gdzieś między korami drzew i liśćmi krzewów. Nadzieja. Zziębnięte zaczynają krzyczeć i iść w stronę światła ostatkami sił. Chciały po prostu wydostać się z lasu i wrócić do ciepłego domu, gdzie czekała na nie babcia i dziadek z gorącym kakao i kanapkami z dżemem truskawkowym. Nie wiedziały jaki błąd popełniły idąc w stronę nieznajomego. Nie okazał się wybawcą, nie okazał się bohaterem niczym Batman czy Superman, którzy ratują ludzi z kłopotów. Był bezdusznym człowiekiem, zdolnym do najgorszych okrucieństw. Złapał dziewczynki za ramiona przyciągając je do siebie i powodując już na początku silny ból. Z jego ust wydobywał się zapach napoi alkoholowych oraz smrodu. Uderzył szatynkę o pień drzewa powodując brak przytomności u niej. Zbliżył się jeszcze bliżej do malutkiej, bezbronnej blondynki. Zaczął rozbierać jej czyste i niewinne ciało. Krzyczała. Krzyczała z nadzieją, że ktoś ją usłyszy i uratuje. Ale była zbyt daleko od domu. Nie miała szans. Nieznajomy pozbawił dziewczynkę szacunku i godności do samej siebie. Pozbawił nadziei.
- Lily! Hej, Lily, obudź się! To tylko zły sen! Lil spokojnie, jestem przy Tobie - usłyszałam głos blondyna, który przytulił swoje ciało do mojego i objął je delikatnie ramionami. Czułam słodką woń jego perfum, jego bliskość, siłę, męskość. Byłam cała mokra od potu i roztrzęsiona. Po policzkach spływały mi resztki łez. Dopiero teraz, gdy Niall był obok, poczułam się bezpiecznie. Wtuliłam się w niego jeszcze bardziej.
- Wspomnienia wracają.. - szepnęłam cicho ledwo słysząc swój głos. Potrzebowałam kilku minut aby moje serce na nowo zaczęło równomiernie bić. - Jak się tu dostałeś?
- Twoja babcia mnie wpuściła. Bardzo mila z niej kobieta - poczułam jak jego twarz przyjmuje postać radosnego uśmiechu, który po chwili zamienił się w pocałunek na moim czole. Pozwoliłam sobie na jeszcze kilka minut w rozkoszy jego objęć po czym odsunęłam się lekko od chłopaka spoglądając w jego niebieskie tęczówki. Niall miał na sobie uroczy czerwony sweterek zakrywający biały top oraz jasne spodnie świetnie komponujące się z resztą zestawu. Jego promienny uśmiech sprawił, że z każdą minutą zapominałam o koszmarze, który przyśnił mi się tej nocy. Wyprosiłam grzecznie blondyna dając mu do zrozumienia, że potrzebuję chwili dla siebie aby się ubrać i jakoś wyglądać. Gdy niebieskooki opuścił pokój zrzuciłam z siebie piżamę i podeszłam do szafy, aby wybrać jakiś ciuch na dzisiaj. Moje spojrzenie zatrzymało się na beżowej tunice, która całe plecy miała pokryte seksowną koronką. Sama do końca nie rozumiałam, dlaczego tak bardzo chciałam, aby Niall mnie w niej zobaczył. Do koronkowej bluzki dobrałam ciemne jeansy. Po kilku minutach spędzonych w łazience na wykonywaniu podstawowych czynności oraz nałożeniu tuszu na rzęsy uznałam, że jestem gotowa, aby wyjść. Schodząc po schodach usłyszałam radosne głosy i śmiechy babci oraz Nialla. Siedzieli w pokoju gościnnym popijając ziołową herbatkę w drogocennej porcelanie mojej staruszki. Korzystała z niej tylko w wyjątkowych przypadkach i okazjach. Nie pamiętam kiedy ostatnio widziałam rodzicielkę mojej mamy w tak wyśmienitym humorze. Widocznie urok chłopaka zadziałał także na nią.
- Gotowa? - zawołał radośnie Horan gdy nasze spojrzenia się spotkały.
- Gotowa na co? - zapytałam zdziwiona.
- Zabieram Cię do wesołego miasteczka - promienny uśmiech nie znikał z twarzy chłopaka.
- Więc chodźmy - pożegnaliśmy się z babcią i ruszyliśmy w stronę placu, gdzie znajdował się lunapark.
Mieliśmy jakieś 30 minut drogi do parku rozrywki, lecz dzisiaj ten czas jakoś szczególnie się dłużył. Szliśmy obok siebie jak para dobrych znajomych co chwila śmiejąc się na całą ulicę. Niby wszystko było dobrze, ale jednak nie do końca. W głowie wciąż miałam obraz całującego mnie chłopaka, który dzisiaj nie wspomniał o tym ani słowa. Mówią, że to kobiety ciężko zrozumieć. Tymczasem to on zachowywał się niezrozumiale. Nagle usłyszałam pisk opon, który wyrwał mnie z zamyślenia, a silne ramie pociągnęło mnie do tyłu. Gdyby blondyn mnie nie przytrzymał, zapewne bym upadła.
- Jak Ty kurwa chodzisz?! - starszy mężczyzna zaczął wrzeszczeć na mnie przez uchyloną szybę w samochodzie.
- Przepra..- nie zdążyłam do kończyć jak samochodu już nie było.
- Oszalałaś?! Chcesz żebym padł na zawał?! Co by było, gdybym nie zdążył Cię złapać?! - pytania chłopaka wydawały się nie kończące.
- Ja.. Nie chciałam.. To było przypadkiem.. - widząc moje zaszklone oczy Niall po prostu przytulił mnie do siebie tak mocno, gdyby miał nigdy nie wypuścić mnie ze swoich objęć. Ruszyliśmy w dalszą drogę do lunaparku, która zajęła nam zaledwie kilka minut.
Stanęliśmy przed wejściem do wesołego miasteczka. Zarówno przed wielką, kolorową bramą jak i za, tłum ludzi kręcących się wokoło był nie do ogarnięcia. Niall podszedł do kasy i wykupił karnety na różnego typu atrakcje, od małych karuzel po rollercoastera. Chwilę po tym, jak chłopak z powrotem znalazł się obok mnie, usłyszałam głośne wrzaski i piski dziewczyn stających naprzeciwko nas. W mgnieniu oka otoczyły Nialla prosząc o autografy i pamiątkowe zdjęcie. Blondyn oczywiście zgodził się na propozycję trzech brunetek. Po spotkaniu z fankami, które jednak trochę się przedłużyło, wkroczyliśmy z chłopakiem w kolorowy świat parku rozrywki. Pierwszym stoiskiem, jakie odwiedziliśmy, było stoisko z watą cukrową. Niall kupił dwie sztuki tych pysznych, różowych chmurek i powędrowaliśmy dalej. Prócz kilku karuzel, na które zresztą chłopak namówił mnie siłą, zaliczyliśmy także loterię, czy dom strachu. Mimo wielu prób i błagań blondyna abym poszła z nim na rollercoastera nie zgodziłam się. Może lubiłam adrenalinę, ale na pewno nie w takim wydaniu. Zbliżał się wieczór. Ustaliliśmy, że Horan odprowadzi mnie do domu. Przez cały dzień nie wspomniał nic o naszym wczorajszym pocałunku. Może to był jeden, nieznaczący gest? Nie chciałam go o to pytać, nie chciałam wyjść na nachalną, nie chciałam wyjść na dziewczynę, która robi sobie głupie nadzieje. Niall to sławny nastolatek, pewnie nie jestem pierwszą, którą pocałował na pożegnanie. Wydawał się naprawdę fajnym chłopakiem, ale przecież znam go dopiero drugi dzień. Postanowiłam o nic nie pytać. Tak będzie lepiej.
Droga do mojego domu minęła bardzo szybko w porównaniu do czasu, jaki zajął nam aby dotrzeć do wesołego miasteczka. Wreszcie stanęliśmy przed drzwiami mieszkania. Byłam zmęczona, a jedyną rzeczą, jaką teraz pragnęłam był szybki prysznic, mój laptop i ciepły koc. Byłam ciekawa, co chłopak zrobi na pożegnanie. Na odpowiedź nie musiałam czekać zbyt długo. Niall jednym szybkim ruchem przyciągnął mnie do siebie obejmując w pasie. Prawą dłoń wplótł w moje długie, złote włosy. Po szybkiej wymianie spojrzeń dotknął moich warg swoimi. Jego usta były ciepłe i delikatne. Byłam spragniona jego dotyku, jego pocałunków, jego głosu. I chociaż brzmię jak wariatka pożądająca chłopaka, którego ledwo zna, chcę być tą wariatką. Poczułam jak jego język splata się z moim, a jego słodkość wypełnia teraz moje podniebienie. Jego pocałunek stał się gwałtowniejszy, aż w końcu przywarł mną o ścianę domu, napierając coraz mocniej. Każdy kawałek ciała blondyna dotykał teraz moją skórę, a woń jego perfum unosiła się wokół nas. Pierwszy raz w życiu ogarnęła mnie taka namiętność i żądza bycia z chłopakiem, który mi to dawał. Po pocałunku, który rozbudził moje ciało i myśli, wciąż miałam dreszcze. Niall po prostu uśmiechnął się i szepnął "Dobranoc" po czym odszedł.
Weszłam jak najciszej do mieszkania, aby przypadkiem nie obudzić śpiącej już babci. Po udaniu się do swojego pokoju i ciepłym prysznicu postanowiłam jeszcze wejść w internet i posprawdzać portale społecznościowe. Kilka powiadomień i cztery zaproszenia do znajomych od dziewczyn z równoległej klasy - tylko tyle czekało na mnie na facebooku. Otworzyłam nową kartę i wstukałam adres twitter.com po czym zalogowałam się na swoje konto. Moim oczom ukazały się dziesiątki wpisów z groźbami skierowanymi prosto do mnie oraz zdjęcia moje i Nialla z naszego dzisiejszego wypadu. Wystarczyło kilka godzin ze sławnym nastolatkiem, aby tysiące fanów było przeciwko tobie. Poczułam łzy napływające mi do oczu po przeczytaniu kolejnych tweetów z ostrzeżeniami, że jeżeli nie odczepię się od Nialla, to tego pożałuję. Wyłączyłam laptopa. Nie miałam ani siły, ani ochoty patrzeć dłużej na fanki zespołu, które atakują mnie bezpodstawnie. Jakim cudem udało im się zdobyć mój adres twittera? Nie myśląc wiele i nie martwiąc się o głupie wpisy położyłam się na łóżku i otulona ciepłą pościelą o różanych zapachu zasnęłam.
- Lily! Hej, Lily, obudź się! To tylko zły sen! Lil spokojnie, jestem przy Tobie - usłyszałam głos blondyna, który przytulił swoje ciało do mojego i objął je delikatnie ramionami. Czułam słodką woń jego perfum, jego bliskość, siłę, męskość. Byłam cała mokra od potu i roztrzęsiona. Po policzkach spływały mi resztki łez. Dopiero teraz, gdy Niall był obok, poczułam się bezpiecznie. Wtuliłam się w niego jeszcze bardziej.
- Wspomnienia wracają.. - szepnęłam cicho ledwo słysząc swój głos. Potrzebowałam kilku minut aby moje serce na nowo zaczęło równomiernie bić. - Jak się tu dostałeś?
- Twoja babcia mnie wpuściła. Bardzo mila z niej kobieta - poczułam jak jego twarz przyjmuje postać radosnego uśmiechu, który po chwili zamienił się w pocałunek na moim czole. Pozwoliłam sobie na jeszcze kilka minut w rozkoszy jego objęć po czym odsunęłam się lekko od chłopaka spoglądając w jego niebieskie tęczówki. Niall miał na sobie uroczy czerwony sweterek zakrywający biały top oraz jasne spodnie świetnie komponujące się z resztą zestawu. Jego promienny uśmiech sprawił, że z każdą minutą zapominałam o koszmarze, który przyśnił mi się tej nocy. Wyprosiłam grzecznie blondyna dając mu do zrozumienia, że potrzebuję chwili dla siebie aby się ubrać i jakoś wyglądać. Gdy niebieskooki opuścił pokój zrzuciłam z siebie piżamę i podeszłam do szafy, aby wybrać jakiś ciuch na dzisiaj. Moje spojrzenie zatrzymało się na beżowej tunice, która całe plecy miała pokryte seksowną koronką. Sama do końca nie rozumiałam, dlaczego tak bardzo chciałam, aby Niall mnie w niej zobaczył. Do koronkowej bluzki dobrałam ciemne jeansy. Po kilku minutach spędzonych w łazience na wykonywaniu podstawowych czynności oraz nałożeniu tuszu na rzęsy uznałam, że jestem gotowa, aby wyjść. Schodząc po schodach usłyszałam radosne głosy i śmiechy babci oraz Nialla. Siedzieli w pokoju gościnnym popijając ziołową herbatkę w drogocennej porcelanie mojej staruszki. Korzystała z niej tylko w wyjątkowych przypadkach i okazjach. Nie pamiętam kiedy ostatnio widziałam rodzicielkę mojej mamy w tak wyśmienitym humorze. Widocznie urok chłopaka zadziałał także na nią.
- Gotowa? - zawołał radośnie Horan gdy nasze spojrzenia się spotkały.
- Gotowa na co? - zapytałam zdziwiona.
- Zabieram Cię do wesołego miasteczka - promienny uśmiech nie znikał z twarzy chłopaka.
- Więc chodźmy - pożegnaliśmy się z babcią i ruszyliśmy w stronę placu, gdzie znajdował się lunapark.
Mieliśmy jakieś 30 minut drogi do parku rozrywki, lecz dzisiaj ten czas jakoś szczególnie się dłużył. Szliśmy obok siebie jak para dobrych znajomych co chwila śmiejąc się na całą ulicę. Niby wszystko było dobrze, ale jednak nie do końca. W głowie wciąż miałam obraz całującego mnie chłopaka, który dzisiaj nie wspomniał o tym ani słowa. Mówią, że to kobiety ciężko zrozumieć. Tymczasem to on zachowywał się niezrozumiale. Nagle usłyszałam pisk opon, który wyrwał mnie z zamyślenia, a silne ramie pociągnęło mnie do tyłu. Gdyby blondyn mnie nie przytrzymał, zapewne bym upadła.
- Jak Ty kurwa chodzisz?! - starszy mężczyzna zaczął wrzeszczeć na mnie przez uchyloną szybę w samochodzie.
- Przepra..- nie zdążyłam do kończyć jak samochodu już nie było.
- Oszalałaś?! Chcesz żebym padł na zawał?! Co by było, gdybym nie zdążył Cię złapać?! - pytania chłopaka wydawały się nie kończące.
- Ja.. Nie chciałam.. To było przypadkiem.. - widząc moje zaszklone oczy Niall po prostu przytulił mnie do siebie tak mocno, gdyby miał nigdy nie wypuścić mnie ze swoich objęć. Ruszyliśmy w dalszą drogę do lunaparku, która zajęła nam zaledwie kilka minut.
Stanęliśmy przed wejściem do wesołego miasteczka. Zarówno przed wielką, kolorową bramą jak i za, tłum ludzi kręcących się wokoło był nie do ogarnięcia. Niall podszedł do kasy i wykupił karnety na różnego typu atrakcje, od małych karuzel po rollercoastera. Chwilę po tym, jak chłopak z powrotem znalazł się obok mnie, usłyszałam głośne wrzaski i piski dziewczyn stających naprzeciwko nas. W mgnieniu oka otoczyły Nialla prosząc o autografy i pamiątkowe zdjęcie. Blondyn oczywiście zgodził się na propozycję trzech brunetek. Po spotkaniu z fankami, które jednak trochę się przedłużyło, wkroczyliśmy z chłopakiem w kolorowy świat parku rozrywki. Pierwszym stoiskiem, jakie odwiedziliśmy, było stoisko z watą cukrową. Niall kupił dwie sztuki tych pysznych, różowych chmurek i powędrowaliśmy dalej. Prócz kilku karuzel, na które zresztą chłopak namówił mnie siłą, zaliczyliśmy także loterię, czy dom strachu. Mimo wielu prób i błagań blondyna abym poszła z nim na rollercoastera nie zgodziłam się. Może lubiłam adrenalinę, ale na pewno nie w takim wydaniu. Zbliżał się wieczór. Ustaliliśmy, że Horan odprowadzi mnie do domu. Przez cały dzień nie wspomniał nic o naszym wczorajszym pocałunku. Może to był jeden, nieznaczący gest? Nie chciałam go o to pytać, nie chciałam wyjść na nachalną, nie chciałam wyjść na dziewczynę, która robi sobie głupie nadzieje. Niall to sławny nastolatek, pewnie nie jestem pierwszą, którą pocałował na pożegnanie. Wydawał się naprawdę fajnym chłopakiem, ale przecież znam go dopiero drugi dzień. Postanowiłam o nic nie pytać. Tak będzie lepiej.
Droga do mojego domu minęła bardzo szybko w porównaniu do czasu, jaki zajął nam aby dotrzeć do wesołego miasteczka. Wreszcie stanęliśmy przed drzwiami mieszkania. Byłam zmęczona, a jedyną rzeczą, jaką teraz pragnęłam był szybki prysznic, mój laptop i ciepły koc. Byłam ciekawa, co chłopak zrobi na pożegnanie. Na odpowiedź nie musiałam czekać zbyt długo. Niall jednym szybkim ruchem przyciągnął mnie do siebie obejmując w pasie. Prawą dłoń wplótł w moje długie, złote włosy. Po szybkiej wymianie spojrzeń dotknął moich warg swoimi. Jego usta były ciepłe i delikatne. Byłam spragniona jego dotyku, jego pocałunków, jego głosu. I chociaż brzmię jak wariatka pożądająca chłopaka, którego ledwo zna, chcę być tą wariatką. Poczułam jak jego język splata się z moim, a jego słodkość wypełnia teraz moje podniebienie. Jego pocałunek stał się gwałtowniejszy, aż w końcu przywarł mną o ścianę domu, napierając coraz mocniej. Każdy kawałek ciała blondyna dotykał teraz moją skórę, a woń jego perfum unosiła się wokół nas. Pierwszy raz w życiu ogarnęła mnie taka namiętność i żądza bycia z chłopakiem, który mi to dawał. Po pocałunku, który rozbudził moje ciało i myśli, wciąż miałam dreszcze. Niall po prostu uśmiechnął się i szepnął "Dobranoc" po czym odszedł.
Weszłam jak najciszej do mieszkania, aby przypadkiem nie obudzić śpiącej już babci. Po udaniu się do swojego pokoju i ciepłym prysznicu postanowiłam jeszcze wejść w internet i posprawdzać portale społecznościowe. Kilka powiadomień i cztery zaproszenia do znajomych od dziewczyn z równoległej klasy - tylko tyle czekało na mnie na facebooku. Otworzyłam nową kartę i wstukałam adres twitter.com po czym zalogowałam się na swoje konto. Moim oczom ukazały się dziesiątki wpisów z groźbami skierowanymi prosto do mnie oraz zdjęcia moje i Nialla z naszego dzisiejszego wypadu. Wystarczyło kilka godzin ze sławnym nastolatkiem, aby tysiące fanów było przeciwko tobie. Poczułam łzy napływające mi do oczu po przeczytaniu kolejnych tweetów z ostrzeżeniami, że jeżeli nie odczepię się od Nialla, to tego pożałuję. Wyłączyłam laptopa. Nie miałam ani siły, ani ochoty patrzeć dłużej na fanki zespołu, które atakują mnie bezpodstawnie. Jakim cudem udało im się zdobyć mój adres twittera? Nie myśląc wiele i nie martwiąc się o głupie wpisy położyłam się na łóżku i otulona ciepłą pościelą o różanych zapachu zasnęłam.
***
Dziękuję za wsparcie, które od Was otrzymuję (♥) oraz przepraszam za błędy w opowiadaniu. Przepraszam, że tak długo zwlekałam z napisaniem tego rozdziału. Po prostu czekałam na wenę. I wiem, wiem, to wszystko dzieje się zbyt szybko, ale coś musi się dziać,żeby nudy nie było. Za pomoc w napisaniu dziękuję Zuzannie, która poratowała mnie w kilku momentach. Jeżeli chcecie być powiadamiani o nowych wpisach, napiszcie w komentarzu swój login twittera. To chyba wszystko i do następnego napisania! ♥